Życiorys |
Urodziłem się w Kwidzynie i tu spędziłem większość swojego życia. Pierwszy kontakt z nauką miałem w Szkole Podstawowej nr. 8 w Kwidzynie, która aktualnie została przekształcona na Gimnazjum nr. 3. i muszę powiedzieć, że bardzo miło wspominam ten okres. To tu zdobyłem podstawową wiedzę z chemii, fizyki i matematyki. Najmilej wspominam moją wychowawczynię z klas I-III Panią Domaradzką i wychowawczynię z klas V-VIII Panią Kośmicką, która uczyła mnie fizyki i pewnie dzięki niej rozwijałem zdolności w dziedzinie elektroniki. Bardzo miło wspominam Panią Dulińską, która uczyła mnie chemii. To ona zaszczepiła mi chęć do nauki i pokazała, że nauka to nie wkuwanie na pamięć stek dziwnych niepotrzebnych rzeczy, ale konkretne informację, które potem można gdzieś wykorzystać. Już w szkole podstawowej miałem 4 godziny chemii tygodniowo plus koło chemiczne. Sami robiliśmy doświadczenia i wyciągaliśmy z nich wnioski. Był to przedmiot, którego nauka nie sprawiała mi żadnej trudności, a wszytko to o czym się uczyłem było dla mnie oczywiste. Dlatego chciałem iść do Liceum na profil Biologiczno-Chemiczny, ale w informatorze był błąd i nie w żadnym liceum w Kwidzynie nie było takiego profilu, więc wybrałem klasę o profilu Fizyczno-Matematycznym. Muszę powiedzieć, że nie żałuję tego wyboru, ponieważ fizyka techniczna i elektronika była tym czego zawsze szukałem.
Po ukończeniu szkoły podstawowej wybrałem I Liceum Ogólnokształcące im. Władysława Gębika dawne Polskie Gimnazjum w Kwidzynie. Była to szkoła z wieloletnimi tradycjami jak wskazuje na to jej nazwa. W tej szkole uczyła się moja cała rodzina. Jako, że byłem na profilu Fizyczno-informatyczny, to już na poziomie liceum poznałem pochodne, całki oraz swój pierwszy język programowania jakim był Pascal. To głównie Liceum ukształtowało mój rozwój i charakter. Właśnie tu przeżyłem swój nastoletni bunt, poznałem wielu przyjaciół z którymi dalej mam kontakt, oraz zbudowałem sobie pogląd na większość spraw począwszy od polityki, poprzez religie, a skończywszy na sensie życia. Lubiłem spędzać wolny czas przesiadując na korytarzu w Liceum, a gdy nie było już w szkole uczniów szedłem na treningi o których opowiem w innym dziale, albo pomagałem ojcu w pracy. Dzięki temu rozwinąłem swoje manualne zdolności oraz siłę fizyczną.
Na powyższym zdjęciu widać, że uczęszczałem w wielu imprezach szkolnych takich jak walentynki, w których byłem aniołkiem roznoszącym listy oraz chrzest szkoły, na którym byłem Asinusem, czyli Diabłem prowadzącym całą imprezę wraz z Arcypałaszem i Arcybiskułą. Niestety nie ze wszystkich imprez posiadam zdjęcia, ponieważ kilka lat temu aparaty cyfrowe nie były tak rozpowszechnione jak teraz, a filmy były zapisywane na starych kasetach VHS i nie przetrwały remontu mojego pokoju. Ale jeśli znajdę jakieś ocalałe zdjęcia lub filmy, to na pewno postaram się je dodać. Po ukończeniu szkoły średniej zadałem sobie pytanie "i co dalej"? Miałem wiele możliwości, ponieważ interesowałem się fizyką, matematyką, sportem i sztuką. Jako zawodnik LKS "Nadwiślanin" Kwidzyn miałem wolny wstęp na każdy AWF, ponieważ posiadałem klasę mistrzowską, ale wiedziałem, ze ciało z wiekiem słabnie, a wiedza zostaje na zawsze, dlatego wybrałem kierunki przyrodnicze. Uznałem, że najbardziej cenione będą te dziedziny, w których będzie liczyła się konkretna wiedza i umiejętność tworzenia czegoś własnego, czyli bycie dobrym "rzemieślnikiem". Tak oto trafiłem na Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej w Toruniu. Oczywiście najpierw miałem mały epizod ze szkoła oficerską, ale byłem młody i naiwny. Teraz wiem, ze najpierw załatwia się miejsce, a potem jedzie na takie egzaminy. Pierwszym moim kierunkiem była dydaktyka fizyki, ale to nie było to czego szukałem, dlatego po pierwszym roku studiów chciałem się przenieść na fizykę techniczną, ale musiałbym zaczynać od pierwszego roku. W takiej sytuacji nie dostałbym stypendium naukowego, które wypracowałem sobie na kierunku dydaktycznym, więc zostałem na dydaktyce, aż do licencjata. Jeszcze wtedy myślałem, że będę nauczał innych i pokazywał swoim uczniom to czego mi nie pokazano w szkole średniej, a także tego czego mi nie pokazali na uczelni. Następnie poszedłem na Fizykę Techniczną o specjalności miernictwo komputerowe. Dopiero po tym kierunku miałem podstawy do programowania mikrokontrolerów. Chociaż, aby stać się dobrym w tym programowaniu musiałem samodzielnie spędzić mnóstwo czasu nad książkami i notami katalogowymi. Po studiach pracowałem rok czasu jako nauczyciel, a potem założyłem własną firmę programistyczno-edukacyjną i próbowałem pracować na własny rachunek. Plusem było to, że kupiłem sporo sprzętu za pieniądze z dofinansowania, dzięki czemu mogłem stworzyć kilka kursów dla początkujących i samemu podszkolić się z programowania mikroprocesorów. Następnie zaliczyłem kilka firm, jako programista, automatyk i elektronik.
Adresy: |